jesteśmy po wizycie u naszej pani neurolog dr.Dołyk. Do wizyty żyliśmy w lekkim stresie bo z Nadulisią bywało różnie.Ale tak jest niestety za każdym razem :( strach, że znowu coś wyjdzie. Szczęśliwie dzisiaj trochę powiało optymizmem :) .Pani doktor była zadowolona z postępów Nadii,a nam spadł kamień z serca.Nasza kochana kruszyna brnie maleńkimi kroczkami do przodu i to jest najważniejsze.:):):):):):):):):):):):)Zaczynają uruchamiać się rączki i nóżki są mniej sztywne ,ale jeszcze daleka droga przed nami. Ale co to dla nas :), przeniesiemy i góry dla naszej córeczki .Pomału mamy wracać do starego systemu ćwiczeń ,czyli wdrażamy z powrotem Vojtę.Zobaczymy jak Nadulisia zareaguje ,mamy nadzieję ,że dobrze bo te ćwiczenia dawały najlepszy efekt.Mimo wszystkich przeciwności nasza a kochana kruszyna jest zawsze uśmiechnięta i pogodna.A nam serce pęka ,że tyle jeszcze musi przejść :( Ciężko jest patrzeć na ukochane maleństwo ,które się boryka już z takimi problemami. :( Ale będziemy walczyć do końca :):):):)::)
![]() |
I jak tu nie kochać takiego pyszczka :) |
3 komentarze:
Nasze ukochane słoneczko
śliczności kochane:) pozdrowienia od zięciunia Mikołajka!
Ten uśmiech ratuje mi każdy dzień :) Pozdrowienia i buziaki od Lelona i Marty :*
Prześlij komentarz